Jak byłam mała czas płyną chyba jakoś ciutkę wolniej, z niecierpliwością czekało się na śnieg , Świętego Mikołaja , święta. Wszystko w nieprawdopodobny sposób się dłużyło doprowadzając każdego malucha ( do uroczej z perspektywy czasu ) frustracji . Zawsze o tym ,że zbliżają się święta przypomina mi zapach mandarynek i pomarańczy , który w marketach unosi się już od połowy października. Taaak zdecydowanie uwielbiam ten zapach , słodki, cytrusowy , do granic możliwości świąteczny. Święta od zawsze kojarzą mi się z 12 potrawami, siankiem pod śnieżnobiałym obrusem , elegancją, szykiem, pięknie przyozdobioną choinką... Nie można oczywiście pominąć całego hałasu, zamieszania i gwaru jaki one wywołują. Zastanawiam się czasem co dzisiejsze maluchy , takie przedszkolaki za te 10 , no może 15 lat będą mówiły o Bożym Narodzeniu, z czym będzie się im ono kojarzyło? Mam wrażenie ( zresztą jak mniemam bardzo słuszne) , że z roku na rok ludzie zaczynają zapominać , o co tak naprawdę chodzi w świętac...
„(...) w gotowaniu nie chodzi o jedzenie - chodzi o osobowość.”